wtorek, 31 grudnia 2013

Noworoczne buziaki :)

W przerwie w przygotowaniach sylwestrowych postanowiłam naskrobać Wam te skromne życzenia, ale moim zdaniem zawierają wszystko :)
Kochani pragnę Wam życzyć, aby ten 2014 rok był dla Was czasem nowych wyzwań, pokonywania swoich słabości oraz realizacji marzeń!
Clap along if you know what happiness is to you!
 
Udanej zabawy sylwestrowej!
Do zobaczenia w Nowym Roku!
Buziaki! :*

niedziela, 29 grudnia 2013

Słodkie trufle i migdały, czyli coś dla prawdziwych łasuchów! :D

Uff w końcu udało mi się wyrwać z objęć rodzinki :P i znaleźć trochę czasu na blogowanie :) Cięższa o kilka kg oraz wymęczona przez małe, pełzające istotki (czytaj; dzieci) wracam do Was zwarta i gotowa! :D I tak, przychodzę z lekko świąteczną recenzją obłędnie pachnącego balsamu do ciała. Dostałam go na mikołajki wraz z peelingiem pod prysznic z tej samej serii, ładnie zapakowane w drewnianym koszyczku. Oczywiście zestaw ten długo nie mógł leżeć nienaruszony, bo czym prędzej ruszyłam do jego testowania. I tak na pierwszy ogień poszedł balsam.

Opakowanie: Balsam jest zamknięty w poręcznej butelce o stosunkowo niewielkiej pojemności 225ml. Co dla mnie stanowi zaletę, bo nie przepadam za wielkimi butlami balsamów do ciała, którymi zazwyczaj zdążę się znudzić jeszcze przed zużyciem chociażby jego połowy... Niestety na tym zalety tego opakowania się kończą. Butelka jest nieprzezroczysta, więc ciężko śledzić zużycie (chyba, żeby się bawić z podglądaniem pod światło xD). Kolejny problem pojawia się kiedy chcemy się do 'dobrać' do balsamu. Niestety ze względu na dość gęstą konsystencję ciężko jest wydobyć balsam z tego opakowania i naprawdę trzeba się nieźle przy tym nagimnastykować, szczególnie jeśli została nam mniej niż połowa balsamu. Poza tym zauważyłam, że balsam lubi obsychać jeszcze w środku buteleczki :/. Jego opakowanie swoją 'słodką stylistyką' nawiązuje do klimatu całej serii produktów Sweet Secret.

Skład: Aqua, Isopropyl Myristate, Propylene Glycol, Cyclomethicone, Paraffinum Liquidum, Parfum, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate,Butyrospermum Parkii, Prunus Amygdalus Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Seed Extract, Glycerin,Theobroma Cacao Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Panthenol, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Jojoba Esters, Iron Oxides, Sodium Hydroxide, Benzyl Benzoate, Coumarin,CI 19140, CI 16255, BHA.

█ - składnik szkodliwy i niepożądany

- humektanty    
- emolienty 
- emulgatory
- ekstrakty, masła, oleje 
- PARABENY  :((  - konserwanty, które mają za zadanie zapobiegać nadkażeniu bakteryjnemu kosmetyku; niestety coraz więcej badań dowodzi szkodliwości tych związków (w tym przypisuje się im udział w etiologii raka piersi)
- składniki kompozycji zapachowej 
- konserwanty, stabilizatory, regulatory (np. pH, konsystencji), związki chelatujące jony
- pigmenty  (tutaj czerwień żelazowa, czerwonobrązowy naturalny pigment) 
- antyoksydant

Skład jest dość przyzwoity. Balsam zawiera bardzo lubiane przeze mnie masło shea oraz ekstrakt i olej z migadałów. Niestety te parabeny mnie zniechęcają... :(

Inne: Produkt ten nie był testowany na zwierzętach ani nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.

Konsystencja: Balsam jest barwy beżowej z dodatkiem niewielkich drobinek koloru brązowego (których obecność moim skromnym zdaniem jest zwyczajnie zbędna...). Jak już wspomniałam wyżej - konsystencja jest dość gęsta. Mimo to krem dobrze się rozsmarowuje i szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy. Niestety uczucie nawilżenia nie utrzymuje się zbyt długo, w przeciwieństwie do bajecznego zapachu :p
Zapach: Jest dość intensywny, więc może nie każdemu przypaść do gustu. Zdecydowanie opcja dla fanów intensywnie migdałowowo-marcepanowej 'nuty zapachowej' w kosmetykach. Według mnie jest wręcz idealny na zimowe, chłodne wieczory przy kubku grzańca :) Zapach naprawdę długo utrzymuje się na skórze (nawet 1,5 dnia!), z czasem staje się nieco delikatniejszy. Nie polecam miziania się nim, kiedy jesteście głodne, bo ten zapach tylko Was pogrąży i napad na lodówkę będzie nieunikniony ;p
 
Aplikacja i działanie: Walory zapachowe to niestety nie wszystko, szczególnie jeśli chodzi o kosmetyk z zasady pielęgnacyjny. Właściwości nawilżające niestety nie powalają, powiedziałabym, że są wręcz bardzo przeciętne. Ale u osób o skórze normalnej powinien w zupełności się sprawdzić. Kolejny minusem jest to, iż produkt ten nie jest zbyt wydajny... 

Poza tym nie powoduje podrażnień i nie brudzi ubrań :)

Dostępność: drogerie sieciowe typu Rossmann, Hebe, Jasmin; można go też spotkać w postaci zestawów świątecznych w marketach
Cena: 225ml/ok. 13zł

Balsam 'Słodkie migdały i trufle' świetnie się sprawdza, jako poprawiacz nastroju na chłodne, zimowe wieczory, kiedy aura za oknem nas nie rozpieszcza. Niestety przepyszny zapach to nie wszystko, bo choć bezkonkurencyjny pod względem aromatu, to pod względem pielęgnacji inne tego typu specyfiki zostawiają go daleko w tyle. Mimo to chętnie go kupię ponownie w ramach kolejnych przygotowań do aury świątecznej.

A jak tam u Was nastroje po świętach?
Bo ja mam nieodparte wrażenie, że wyglądam jak ten kot... o.O. 

niedziela, 22 grudnia 2013

A może tak suszone jabłka?

Hejka! Dzisiaj chciałabym opisać mój przepis na świetną domową przekąskę, która z równie dobrym powodzeniem może się sprawdzić jako ozdoba na choinkę. Pomysł na takie wykorzystanie jabłek zrodził się stąd, iż brakowało nam już pomysłów na to, co zrobić ze sporą ilością owoców, której nie byliśmy w stanie inaczej wykorzystać. A nasza szafa zdecydowanie odmawiała posłuszeństwa, bo nie była już w stanie pomieścić więcej słoików z konfiturami jabłkowymi ;P
Suszone jabłka:
regulują procesy trawienne,
stanowią bogate źródło błonniku, dzięki czemu regulują perystaltykę jelit oraz związanie z nią potencjalne dolegliwości takie, jak niestrawność
obniżają poziom cholesterolu,
mają dużą zawartość witamin z grupy B oraz polifenoli, które neutralizują wolne rodniki,
zawierają silny przeciwutleniacz – kwercetynę (m.in. wpływa korzystnie na krążenie krwi oraz wzmacnia serce),
wspomagają nasz układ odpornościowy,
 
potas wzmacnia serce, natomiast bor – układ kostny.

Zastosowania:
- Suszone jabłka to rewelacyjna i smaczna alternatywa dla niezdrowych chipsów oraz eko-chipsów, które można nabyć w sklepach z żywnością ekologiczną, ale niestety są okropnie drogie :/  Poza tym na święta do kompotu z suszu są jak znalazł! :)
- Ciekawy element dekoracyjny świątecznego drzewka czy wieńca. Jest to też wspaniała okazja do wspólnej zabawy z dzieckiem. W końcu nic tak nie cieszy, jak samodzielnie ozdobione drzewko! :)
- Świetnie się też sprawdzają, jako pokarm dla ptaków, obok przysłowiowej słoniki. Również jest to fajna opcja do zaangażowania w to naszych pociech :)
Potrzebne nam będą: nożyk do drylowania, suszarka do suszenia grzybów/ziół/owoców

1. Starannie myjemy jabłka. 
2. Po czym bierzemy się za wydrążanie gniazd nasiennych i kroimy je w plastry o grubości 3-5mm (w zależności od tego, jakiej grubości chipsy najbardziej lubimy i ile czasu jesteśmy w stanie przeznaczyć na ich suszenie). Jabłek nie trzeba obierać, ale jest to opcja, którą zdecydowanie polecam, szczególnie jeśli jest to przekąska, którą szykujemy dla naszych pociech, ponieważ skórka jabłka po wysuszeniu robi się bardzo twarda, do tego potrafi utknąć w gardle i ciężko jest ją pogryźć. Ja natomiast lubię wersję ze skórką, bo dla mnie to właśnie ona ma najwięcej 'smaku' :)
3. Tak przygotowane plasterki jabłek układamy na kolejnych poziomach suszarki, z zachowaniem pewnego odstępu, aby zapewnić odpowiednią cyrkulację powietrza.  

Tak wygląda suszarka do grzybów, którą ja mam. Jej dodatkową zaletą jest fakt, że jest wykonana z przezroczystego plastiku w związku z czym, bez jej wyłączania i demontowania konstrukcji można pooglądać, jak przebiega proces suszenia :)

4. Po kilku godzinach, kiedy nasze jabłuszka już lekko podeschły, przekładam je na papier śniadaniowy i układam na grzejniku. 

Inne warianty suszenia: 
- na folii aluminiowej w piekarniku z ustawioną opcją termoobiegu (ale ja osobiście nie przepadam za tą metodą, bo jabłka i tak lubią się zwęglić)
- jabłka możemy też suszyć nawleczone na nitkę bawełnianą, w pobliżu źródła ciepła (pieca/grzejnika) - oczywiście w niewilgotnym pomieszczeniu!

U mnie praktycznie ten problem nie istnieje, bo suszone jabłka są konsumowane na bieżąco ;D Część 'znika' jeszcze w trakcie suszenia. Jako, że jest to przekąska za którą przepadają praktycznie wszyscy moi najbliżsi! :)
Jeśli jednak chodzi o zimę polecam naprawdę porządnie je wysuszyć. Co do przechowywania to najlepsza jest opcja z papierowymi torbami lub lnianymi woreczkami (tak robi moja mama:). Ale ja jej nie stosuję, za bardzo się boję moli spożywczych i tego, że skolonizuje je jakiś grzybek. Ja je trzymam w słoiku z IKEI ze szklanym wieczkiem.
 Słoik KORKEN (Ikea); woreczki lniane (Pracownia Monogramy, Warszawa) 

1. Przed suszeniem jabłka można posypać ulubioną przyprawą (np. cynamonem, anyżem w proszku, kminkiem, czerwoną papryką), co kto lubi. Lub też skropić mocno sokiem z cytryny.
2. Przed podaniem dzieciom, suszone jabłka najlepiej jest namoczyć, wtedy są bardziej miękkie i zdecydowanie łatwiej jest im je pałaszować.

3. Z kolei jeśli zależy nam na ładnym efekcie dekoracyjnym naszych jabłuszek, to polecam pominąć drylowanie jabłek i zamiast tego pociąć je w całości w plastry, dzięki czemu będą się pięknie prezentować :)

Jak się Wam podoba mój pomysł? 
Znaliście go już wcześniej? 
A może macie inne sprawdzone pomysły na wykorzystanie jabłek? 
Pozdrawiam!

czwartek, 19 grudnia 2013

Włosy - expectations vs reality, czyli coś na rozluźnienie w przedświątecznej gorączce :D

Hejka! Dzisiaj mam dla Was kolejną porcję humoru związanego z włosami :) Nie mogłam się oprzeć, żeby się nią z Wami nie podzielić. Tym razem na tapecie są 'Disney i jego wypaczone wyobrażenie na temat włosów' ;D Poniżej załączam małą próbkę. To i jeszcze więcej znajdziecie na stronce joemonster (klik!).

#1. Jak wg Disneya wyglądają włosy w wietrzny dzień...

1


Jak wyglądają w rzeczywistości.


2

 

#2. Wg Disneya szczotkowanie włosów to doskonały sposób na relaks...


3

 

Ni chu. Ani trochę to nie relaksuje.


4

Miłego oglądania! :D

środa, 18 grudnia 2013

'Porowatość włosa' to mit?

Dzisiaj będzie duuuużo teorii o włosach. O podstawach, które każda włosomaniaczka powinna znać! Pielęgnacja włosów, aby była 'skuteczna' powinna być dopasowana/zoptymalizowana do ich indywidualnych potrzeb, przede wszystkim w oparciu o ich budowę. To właśnie 'natura' /struktura włosów decyduje o tym, czy dany kosmetyk sprawdzi się na Waszej czuprynie. Stąd też pozwoliłam sobie na ten krótki wykład. Choć długo się opierałam temu tematowi, ponieważ reprezentuje nieco inne podejście niż większość włosomaniaczek i troszkę obawiam się zlinczowania ;p W końcu zamierzam podważyć 'dogmaty' uznawane w tych kręgach za pewnego rodzaju consans ;p
Ogólny schemat budowy włosa (poniżej ↓), cechą która wyłania się na pierwszy plan jest wielowarstwowość struktury włosa. W przekroju poprzecznym możemy wyróżnić 3 główne warstwy (od zewnątrz): 

osłonkę zewnętrzną (outer/dermic coat) - utworzoną z bezpostaciowej keratyny, układającej się w formie łusek, przypominających dachówki/łuski węża; jest ona przezroczysta. Osłonka włosa - we włosach zdrowych - występuje na całej długości włosa, natomiast we włosach zniszczonych ulega degeneracji w różnym stopniu. W zależności od stopnia zniszczenia mogą to być miejscowe drobne ubytki otoczki, aż do całkowitego jej zaniku.

korę włosa (cortex) - która stanowi ciało włosa, jest zbudowana z ziaren barwnika (melaniny) oraz pęcherzyków powietrza i stanowi największą część włosa (występuje na całej jego długości). Ze względu na obecność barwnika to właśnia ta warstwa determinuje kolor włosów :)
rdzeń/trzoń włosa (medulla) - który znajduje się w centrum włosa. Zawiera glikogen i białka bogate w aminokwas cytrulinę. Wiele włosów nie posiada rdzenia tylko centralny kanał powietrzny, który jest odpowiedzialny za izolacyjny charakter włosów (np. wełna, futro). 

Każda rasa ludzka różni się wyglądem włosów, a także ich budową, np. przekrój poprzeczny włosa rasy białej jest kolisty natomiast rasy żółtej owalny [1,2, 3].
Przekrój poprzeczny włosa.
 
No dobrze, a jak się do tego ma pojęcie porowatości włosa tak popularnie stosowane przez włosomaniaczki?
I tu pojawia się mały problem... bo o ile porowatość skóry (np. twarzy) jest pojęciem stosowanym przez dermatologów i kosmetologów, to o tyle pojęcie porowatości włosa jest niechętnie stosowane, nawet przez trychologów. Wynika to przede wszystkim z tego, że termin ten odnosi się stricte do zewnętrznej warstwy włosa (jego osłonki), a nie do całości, przez co jest zbyt mało precyzyjny i zwyczajnie nieprzydatny w diagnostyce włosa, która przecież ma definiować STAN OGÓLNY włosa. Zdecydowanie lepszym jest określenie np. włos suchy/zniszczony, gdyż daje pogląd o całości. Można by tu dyskutować o tym, że przecież kiepski stan warstwy zewnętrznej, pozwala domniemywać o kiepskim stanie ogólnym. Co może, ale nie musi być prawdą, bo przecież warstwa zewnętrzna pełni funkcję ochronną i jest najbardziej narażona na działanie czynników szkodliwych. Także jak to mówią 'na dwoje babka wróżyła'.

Czy to znaczy, że takiego zjawiska jak 'porowatość włosa' w ogóle nie ma?
'Porowatość włosa' istnieje (w końcu nawet najbardziej zadbane i zdrowe włosy nie mają idealnie przylegających łusek, w konsekwencji czego tworzą pory), ale przed erą włosomaniaczek nikt dotychczas nie poświęcał temu tyle miejsca i nie przypisywał takiego znaczenia. Czy jest to błędne pojęcie? Właściwie, to nie. Bo pielęgnacja, którą sugeruje się włosom zdefiniowanym jako wysokoporowate jest taka sama, jak ta którą zaleca się włosom zniszczonym. Podobnie jest w pozostałych przypadkach włosy niskoporowate/normalnej porowatości = pielęgnacja włosów normalnych. A jeśli chodzi o dobór kosmetyków czy olei to nic innego jak metoda prób i błędów. Nie ma gotowego schematu, który by odpowiadał każdemu. Dlatego dla mnie to jest to samo (porowatość/rodzaj włosa), tylko inaczej nazwane, więc pojęcia te zamierzam stosować wymiennie.

Zatem, jak sprawdzić jakiego rodzaju/porowatości są nasze włosy?

1) Najbardziej ekonomicznym, choć nie najłatwiejszym sposobem jest samodzielna obserwacja własnych włosów - co lubią/czego nie, co się u Was sprawdza. Jak reagują na wszelkie zmiany w ich pielęgnacji (oczywiście też nie świrujemy codziennie z nową odżywką, bo tak nie zweryfikujecie czy jest dla Was odpowiednia). Ta metoda jest czasochłonna i wymaga cierpliwości, eksperymentowania oraz dużego samozaparcia. Szczególną uwagę należy zwrócić na higroskopijność Waszych włosów -  tzn. jak szybko schną, jak reagują na wilgotne powietrze - to jedyny 'pewniak', który może sugerować naturę Waszych włosów.
Ale uwierzcie mi, że nie różni to się niczym od wypróbowywania kolejnych olei z listy sugerowanych dla Waszego typu włosów. Nigdy nie będzie tak, że każdy olej z danej grupy będzie Wam odpowiadał w 100%. A na pewno część kosmetyków, które teoretycznie 'nie powinny Wam służyć' będzie się u Was sprawdzać.
2) Diagnostyka włosa pod okiem specjalisty. Najczęściej jest to trychoskopia, nieco rzadziej wykonuje się w tym celu trychogram. Są to specjalistyczne badania diagnostyczne o rożnym stopniu inwazyjności, które dają odpowiedź na temat stanu Waszych włosów oraz skóry głowy. Pod tym względem absolutną rewelacją (choć bardzo kosztowną i kiepsko dostępną) jest skaningowa trychoskopia włosa, która stanowi odpowiednik 'morfologii krwi'. 
3) Konsultacja z doświadczonym fryzjerem, do którego chodzicie regularnie i który 'zna' Wasze włosy - oczywiście jeśli takiego macie. Taka obiektywna opinia drugiej osoby, a w szczególności fachowca może być naprawdę cenna wskazówką.

Część z Was w mailach pytała mnie o osławione testy: dotyku, szklanki z wodą, z mąką, z olejem kokosowym. Celowo ich tu nie umieściłam, bo wszystkie za wyjątkiem testu z olejem kokosowym (który stanowi zwykłe testowanie oleju), zakrawają o czarną magię i wróżenie z fusów. Logika oraz znajomość fizjologii i biofizyki nie pozwala mi ich traktować poważnie. Jeśli ktoś ma wątpliwości zapraszam do komentowania, chętnie odpowiem dlaczego. Tej notki nie zamierzam jednak zaśmiecać tak oderwanymi od rzeczywistości informacjami.
I tak na przedstawionych wyżej zdjęciach wykonanych metodą SEM mamy włosy o porowatości (w nawiasie - rodzaj włosów): A - niskiej/minimalnej (normalne), B - normalnej (normalne), C - wysokiej (zniszczone).

Włosy niskoporowate/średnioporowate = normalne, zdrowe (różnią się jedynie rozchyleniem łusek włosowych, przy czym żaden z tych dwóch stanów nie jest patologią;p)- cechują się osłonką zewnętrzną zbudowaną z ciasno ułożonych, łusek, które leżą płasko i nachodzą na siebie (niczym dachówka). Słabo pochłaniają wodę, na ogół szybko schną. Tego typu włosy często są błyszczące i gładkie (nawet bez tony silikonów i odżywek na głowie). Dobrze się poddają zabiegom koloryzacyjnym.

Włosy wysokoporowate = suche, zniszczone, bardzo często są to włosy kręcone - charakteryzują się znacznym rozchyleniem łusek włosowych, które nie przylegają ściśle do siebie. Chłoną wodę, jak gąbka :/ i niestety bardzo długo schną. Często mają postać przysłowiowej szopy, są suche i matowe. Kiepsko się poddają zabiegom koloryzacyjnym, często nierówno 'łapią' farbę [4,5].

Poniżej prezentuję kilka analogii, jakie możemy znaleźć w naturze (być może komuś to ułatwi zrozumienie o co to wielkie halo ;p). Można powiedzieć, że włosy, a konkretnie ich różne rodzaje bardzo przypominają owocostany drzew iglastych. 

1. włosy nisko-/średnioporowate (normalne), 2. włosy wysokoporowate (suche, zniszczone)

lub coś jeszcze bliżej domu
Mam nadzieję, że zainteresowała Was ta notka i znaleźliście w niej dla siebie coś ciekawego :) Dla zainteresowanych poniżej zamieszczam skót literatury.

Literatura:
1. 'Fizjologia człowieka z elementami fizjologii stosowanej i klinicznej', 2009, W. Traczyk, wyd. lekarkie PZWL
2.  ABC włosa
3. Budowa włosa, BIOXET
4. 'Dermatologia kosmetyczna', 2011, M. Alam, H.B. Gladstone, R.C. Tung, wyd. Elevier 
5.  MP - Dermatologia, emPendium  

Znacie budowę swojego włosa? 
Stosujecie dopasowaną pod tym względem pielęgnację?

środa, 11 grudnia 2013

Coś na poprawę humoru, tutorial z przymrużeniem oka ;)

Hejka, postanowiłam koniecznie się z Wami podzielić świetnym filmikiem, który jest parodią youtubowych tutoriali pielęgnacyjnych. Jak same doskonale wiecie, coraz więcej osób ma parcie na szkło ;p i tworzy swoje kanały na Youtube, a że nie wszystkie są najwyższych lotów... to i jest z czego się pośmiać lub ewentualnie co pariodiować;p Tutaj mamy akurat zamierzoną parodię o tytule jak suszyć mokre włosy (co idealnie wpisuje się w moją serię o myciu włosów xD), ale kąski typu "trzeba uważać, żeby się nie pomylić i na przykład nie przeczesać tutaj dwa razy, a tutaj w ogóle" albo 'włosy zwykle czeszemy z góry na dół!' to moi osobiści faworyci :D No i ten Michael Bolton w tle... Epic!



 Blondynka jest moim faworytem :p
A Wam jak się podoba ten filmik? :D

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Piaskowa elegancja od Wibo :)

Hejka! Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój kolejny piasek od Wibo (inny z serii Glamour Sand opisywałam tutaj - klik!), niestety jedyny jaki udało mi się upolować na promocji w Rossmannie :(( Ale jako, że miałam już okazję kilkakrotnie go wypróbować, to muszę powiedzieć, że jego piękno rekompensuje mi braki innych kolorów :D
Pędzelek: Średnio szeroki, troszkę ścięty ukośnie, dość długi. Łatwo się nim operuje, więc malowanie nim to naprawdę przyjemność :)
Kolor: Piękny! Nasycony, a jednocześnie delikatny (dzięki obecności mieniących się drobinek). Elegancka głęboka czerwień idealna na święta :D Ten lakier dosłownie robi furorę u moich koleżanek, teraz każda pragnie go mieć :P
Krycie: Pierwsza klasa! :D Wystarczy jedna warstwa, według mnie ten efekt jest w zupełności wystarczający (na zdjęciach).
Trwałość: Przy jej opisie należy uwzględnić, że jako bazę zastosowałam pojedynczą warstwę odżywki od Eveline (8w1). I tak jedna warstwa lakieru trzyma się idealnie przez 4 dni. Z czasem na skutek mechanicznych uszkodzeń, lakier ściera się i odprykuje z końcówek. Moim zdaniem jest nieco trwalszy od prezentowanego ode mnie wcześniej lakieru piaskowego Wibo Glamour Sand nr 4
(klik!).
Zmywalność: trochę trudniejsza niż w przypadku zwykłych lakierów, ale dramatu też nie ma :P, znam zdecydowanie gorsze lakiery, gdzie bez sposobu na folię aluminiową się nie obejdzie :)
Cena: ok. 8 zł/8,5 ml, stosunek ceny do jakości, jak najbardziej na 6! Ja swój kupiłam na rosmmannowskim -40% (o czym pisałam tutaj), także grzechem byłoby go nie wziąć!
Dostępność: dobra; sklepy z chemią kosmetyczną, sieciówki typu Rossmann 

 Jak się Wam podoba ten lakier? 
Macie jakieś swoje ulubione piaski?
I co sądzicie o nowym sposobie podpisywania zdjęć? :)
Buziaki!:* 

sobota, 7 grudnia 2013

ABC zabawy z szamponem, czyli wszystko co chcecie wiedzieć o myciu włosów cz. 2

Przyszedł czas na część drugą postu dotyczącego mycia naszych włosów, jako klucza do zdrowo i pięknie wyglądającej czupryny. Podaję link do części pierwszej (klik!) i serdecznie zapraszam do lektury! :) 
Ps. Mam nadzieję, że nie zniechęci Was moje drobiazgowe podejście do tematu, ale to detale decydują o całości! Buziaki:*

wtorek, 3 grudnia 2013

Moja wesoła eko gromadka, czyli zamówienie z ZSK! :)

Dzisiaj chciałabym się z Wam podzielić wrażeniami związanymi z moim zamówieniem w sklepie Zrób Sobie Krem. Były to moje pierwsze zakupy akurat w tym sklepie z półproduktami i muszę przyznać, że moje odczucia są jak najbardziej pozytywne! :) Obsługa na najwyższym poziomie, pracownicy chętnie udzielają odpowiedzi na pytania i idą na rękę klientowi. Oby nic się nie zmieniło, bo śmiało mogę powiedzieć, że nie są to moje ostatnie zakupy w tym sklepie :)

Oczywiście jak zwykle zapomniałam kupić kilku rzeczy, ale trudno... będzie okazja do kolejnych zakupów hehe xD Kupowanie półproduktów strasznie uzależnia, szczególnie jeśli się widzi jak bardzo pozytywny wpływ mają one na Twoje ciało :) Na poniższych zdjęciach prezentuję Wam większość mojej gromadki (kilka produktów zapomniałam wyciągnąć do zdjęcia z czeluści mojej łazienki;p) 



A oto, co kupiłam:
■ Hydrolizat keratyny 15g/3,99zł - używam jej jako 'ulepszacza' dla odżywek (szczególnie tych nietrafionych, które ;z musu' zużywam do OMO ;p)
■ Olej z owoców róży RAFINOWANY 30ml/13,69zł - moja skóra bardzo go lubi, dlatego chętnie go używam w postaci mieszaniny z kwasem hialuronowym, bardzo fajnie nawilża!
■ Olej Tamanu NATURALNY 15ml/11,99zł - świetny olej! działa cuda, łagodzi stany zapalne (np. po pryszczach czy innych niespodziankach) dodatkowo wspomaga gojenie się ran :), pachnie nieco specyficznie (jak rosół albo maggi;p), ale można się przyzwyczaić :)
■ Kwas Migdałowy 20g/7,50zł - główny składnik mojego ulubionego peelingu do twarzy, jest stosunkowo łagodnym kwasem (o ile prawidłowo regulujemy jego 'moc') - polecam go osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kwasami :)
■ Potrójny kwas hialuronowy 1.5%  60 g/14,97zł - świetna baza dla wszelkich kremów
■ Algi morskie - spirulina 10g/3,49 zł - super maseczka, która sprawia, że twarz wygląda jak po najlepszych zabiegach kosmetycznych :D
■ SAP - Witamina C 5g/8,85zł - składnik serum rozjaśniającego przebarwienia (np. potrądzikowe)
■ Olej avocado ORGANICZNY 30ml/12,99zł - bardzo fajny olej zarówno, jako składnik kremu, jak i dodatek do kompozycji z olei do olejowania włosów wysokoporowatych
■ Mleczan sodu 60ml/5,90zł - głównie stosuję go do regulacji pH oraz dodaję go do peelingu na bazie kwasu mlekowego
(ze względu na jego właściwości przeciwbakteryjne)
■ Kwas kojowy 5g/5,90 zł - składnik serum rozjaśniającego przebarwienia/toniku depigmentacjnego
■ Niezmydlana frakcja oleju sojowego 30g/18,37zł - aplikuję ją solo na skórę twarzy i cieszę się pięknym matem :D
■ Kwas mlekowy 30ml/8,97zł - mój ulubiony kwas do wykonywania peelingu pięt :)

■ Papierki lakmusowe 4-polowe 20 szt./7,7zł - do kontroli pH - jest to ważna sprawa, szczególnie jak majstrujemy coś z kwasami
■ Butelka kosmetyczna 75 ml/1,29zł -
w sam raz na tonik :)
■ Małe pojemniki z pokrywką o pojemności 10 ml/ 0,35 zł,
małe pojemniki z pokrywką o pojemności 20 ml/0,45 zł - idealne, do przechowywania 'pod ręką' małych porcji kremu
■ Zlewka szklana 100 ml 8,90zł/1 szt. -
do przygotowywania roztworów z kwasami
■ Szklana butelka 30 ml z dozownikiem 6,25zł/1 szt. -
przelewam do niej hydrolaty :)

+ GRATISY: glukonolakton i marokańska glinka ghassoul :)

Co sądzicie o takiej formie kosmetyków? Kupujecie półprodukty?
Znacie któryś z tych produktów? Może macie jakichś swoich ulubieńców? 
Buziaki! 

niedziela, 1 grudnia 2013

- 40% według Koko :)

Hejka! Postanowiłam zrobić małą przerwę w moim blogowym włosomaniactwie i z małym opóźnieniem zaprezentować Wam zakupy, jakie poczyniłam na osławionych akcjach -40%, które w ostatnich tygodniach przeszły szturmem przez największe polskie drogerie :) Ku mojemu zdziwieniu (i zadwoleniu?;p) nie popłynęłam tak z kasą, jak podczas majowego -40% w Rossmannie i ograniczyłam się do niezbędnego minimum :)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...