środa, 21 sierpnia 2013

SKIN79 Snail Nutrition BB Cream SPF45 PA+++, czyli moja przgoda bez happy endu :(

Przez dłuugi czas pozostawałam obojętna wobec zachwytów nad kremami BB. Jednakże zimowe wieczory na wizażu zrobiły swoje, no i przepadłam! Do tego te obietnice producenta, cała ta lecznicza otoczka i pochlebne recenzje dziewczyn... Postanowiłam spróbować! Przy okazji zakupów wrzuciłam do koszyczka próbki: Skin79 Hot Pink, Skin79 Super Plus Triple, SKIN79 Snail Nutrition, Missha Perfect Cover, SkinFood Mushroom i Honey Black Tea. Jako, że mam bardzo jasną cerę o lekko różowym odcieniu najlepiej sprawdził się właśnie SKIN79 Snail Nutrition BB Cream. Początkowo nieufna (śluz ślimiaków? że jak? fuuuu... ;D) i przyzwyczajona do pielęgnacji minerałami obawiałam się tego mazidła, ale po pierwszej aplikacji pokochałam to cudo i stwierdziłam, że stanowi idealne uzupełnienie dla pielęgnacji mojej mocno nieidealnej (z naciskiem na mocno :( ) skóry twarzy. Niestety nic co piękne nie trwa wiecznie... nasz 'romans' zakończył się dla mnie małą katastrofą, ale o tym później.

 
Opakowanie:
Krem otrzymujemy w eleganckim złotym opakowaniu z delikatnymi tłoczeniami. We jego wnętrzu znajduje się równie elegancki plastikowy pojemniczek zaopatrzony w pompkę, która ułatwia aplikację kremu (siła nacisku pozwala nam regulować dozowaną ilość). Całość jest perłowo/biało-złotej kolorystyce. Estetyka opakowania jest bez zarzutu. Pewne utrudnienie stanowi jednak fakt, że przez nieprzezroczyste opakowanie nie można sprawdzić ile produktu zużyliśmy :/

Na rynku dostępne są wersje: 15 i 40 g (buteleczka z atomizerem lub tubka) oraz saszetki (próbki - 2g).




UWAGA! na podróbki! Aktualnie jest to jeden z najnamiętniej podrabianych BB kremów. Żeby tego uniknąć najlepiej kupować u autoryzowanych dostawców lub renomowanych sprzedawców.

System hologramowych etykiet autentyczności wprowadzono w 2010r. w celu odróżnienia oryginalnych produktów Skin79. Obecnie firma ta odchodzi od tego systemu zabezpieczeń i najnowsze partie produktów Skin79 są już bez etykiety autentyczności.

Na opakowaniu brak jest adnotacji, co do testów na zwierzętach. Z jednej strony jest typowe dla kosmetyków azjatyckich (gdzie certyfikacja produktów to głównie Eccocert i inne eko-certyfikaty), z drugiej jednak strony kłóci to się trochę z regulacjami dotyczącymi obrotu kosmetykami na terenie UE. Na blogu Azjatyckiego Cukru (klik!) wyczytałam, że udało się jej uzyskać jako takie zapewnienie ze strony Skin 79. Jednak wątpliwości nadal są, gdyż nie jest to oficjalne stanowisko firmy. Dlatego to 'czy stosować' zostawiam już do Waszych rozważań.

Cena: ok. 90zł za 40g (cena typowa jak za oryginalny azjatycki krem BB)


Dostępność: z pewnością nie jest to krem, który możemy nabyć w każdym kiosku czy drogerii. Jego zakup wymaga od nas troszkę zachodu. I tak możemy do nabyć na portalach aukcyjnych lub w drogeriach internetowych. Ja swój pierwszy pełnowymiarowy krem BB nabyłam na allegro :)

Skład: Snail Secretion Filtrate, Titanium Dioxide, Phenyl Trimethicone, Dimethicone, Zinc Oxide, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Orbignya Oleifera Seed Oil, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Butylene Glycol, Arbutin, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Magnesium Sulfate, Trimethylsiloxysilicate, Aluminum Hydroxide,Stearic Acid, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Sorbitan Isostearate, Calcium Stearate,Quaternium-18 Bentonite, Polyglyceryl-4 Isostearate, Hexyl Laurate, Triethoxycaprylylsilane,Water, Adenosine, Tocopheryl Acetate, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Linaria Japonica Extract,Anthemis Nobilis Flower Water, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Centella Asiatica Extract,Copper Tripeptide-1,Betula Platyphylla Japonica Juice, Beta-Glucan, Portulaca Oleracea Extract, Imperata Cylindrica Root Extract, Sodium Hyaluronate, Glycine Soja (Soybean) Sprout Extract, Magnolia Kobus Bark Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Extract,Melissa Officinalis Leaf Extract, Primula Veris Extract, Achillea Millefolium Extract, Alchemilla Vulgaris Extract,Veronica Officinalis Extract,, Disodium EDTA, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, 1,2-Hexanediol, Fragrance, CI 77491, CI 77492, CI 77499 

I tu zaczyna się zabawa ;D
Można powiedzieć, że skład też jest typowy dla kosmetyków azjatyckich, czyli megaaa skomplikowany z olbrzymią ilością polepszaczy. Ale do rzeczy:
- pierwszą pozycję stanowi wyciąg ze śluzu naszego ślimaczka :D, który to według zapewnień producenta ma determinować cudowne działanie naszego kremu BB (swoją drogą ostatnio bardzo modny składnik azjatyckich kremów) - zdecydowanie nie dla fanów mięczaków :P
- dwutlenek tytanu, tlenek cynku  to filtry mineralne odpowiedzialne za ochronę przed słońcem
- trimetikon fenylowy (silikon nierozpuszczalny w wodzie), dimetikon (silikon rozpuszczalny w wodzie) - UWAGA! mogą zapychać!!!
- cyklopentasiloksan i cykloheksasiloxan to silikony lotne, zapobiegają nadmiernemu odparowywaniu wody, ułatwiają aplikację (rozsmarowywanie kosmetyku)
- ester glikolu butylenowego i mieszaniny kwasów kaprylowego i kaprynowego - zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody, odbudowuje płaszcz lipidowy skóry (zniszczony np. umyciem buzi przed aplikacją)
- olej z nasion palm Orbignya Oleifera - nawilża i zmiękcza skórę
- emolienty
- glikol butylenowy - humektant
- arbutyna - działanie rozjaśniające, przeciwzapalne
- siarczan magnezu - w dużym skrócie - mydło :D
- trimetylosiloksykrzemian - suchy emulgator (nie wykazuje działania komedogennego)
- regulatory (lepkości, pigmentacji), zagęszczacze, stabilizatory/konserwanty
- emulgator
- adenozyna - przeciwko starzeniu
- octan tokoferylu - pochodna witaminy E (przeciwutleniacz)
- hydrolaty: oczarowy (przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie), z rumianku szlachetnego (przeciwzapalne), 
- wyciągi roślinne: linarii japońskiej (przeciwzapalne, przeciwutleniacz), liści aloesu (odkażające, przeciwzapalne, łagodzące), wąkroty azjatyckiej (przeciwzmarszczkowo, antybakteryjnie, przeciwzapalnie), sok z brzozy azjatyckiej,  portulaki pospolitej (przeciwzapalnie), imperaty cylindycznej (nawilżacz), kiełków soi (humektant), magnolii japońskiej, liści mięty pieprzowej, malwy, pierwiosnka, krwawnika, przywrotnika pospolitego, przetacznika leśnego 
- CG-peptyd miedzi - przeciwko starzeniu
- beta-glukan - przeciwutleniacz, działa przeciwzapalnie
- hialuronian sodu - humektant

- substancja zapachowa
- barwniki

Konsystencja: Mazidło! Przypomina drogeryjne fluidy, z tym, że ma bardziej oleistą konsystencję. Łatwo się rozprowadza po skórze. Choć jego aplikacja nie nastręcza trudności to i tak jego stosowanie może być nie lada traumatycznym przeżyciem dla kogoś, kto na co dzień stosuje sypkie minerały.

Kolor: Początkowo jest zaskakująco ciemny, jednak po rozprowadzeniu na skórze ujawnia nam się nietypowy, bo bladoróżowy kolor (w odróżnieniu od większości BB kremów, które mają ziemiste odcienie). Niestety nie ma mowy o wspominanym przez producenta przystosowywaniu się kremu do kolorytu naszej skóry, a przynajmniej ja takowego nie zauważyłam. Krem był różowawy i taki pozostaje. Odniosłam natomiast wrażenie, że z czasem krem jeszcze bardziej blednie na twarzy, czyniąc ją wręcz niezdrowo wyglądającą.

Zapach: naprawdę przyjemny, kojarzy mi się z jakimiś perfumami

Aplikacja i działanie: Ze względu na jego 'oleistą' konsystencję zrezygnowałam ze stosowania pod niego kremu, ponieważ obawiałam się, że to może być zbyt dużo jak dla mojej cery. Aplikacja nie nastręcza trudności. Krem łatwo się rozprowadza za pomocą opuszków palców. Zdecydowanie nie jest on rozwiązaniem dla fanów matowego wykończenia, ponieważ samodzielnie stosowany pozostawia tłustą poświatę na skórze twarzy. Dla mnie ten efekt był do przeżycia, jako cena za wyrównany koloryt skóry (ukrywanie przebarwień i rozszerzonych porów ♥). Ładnie stapiał się z cerą, delikatnie rozjaśniał i pomimo bladości skóra wyglądała nieskazitelnie i zdrowo. Niestety wraz z pierwszymi promieniami słońca, moja skóra zmieniła odcień i BB krem zaczął mnie strasznie bielić. Podjęłam próbę zmatowienia i 'pokolorowania' go lekkim podkładem mineralnym, niestety: łatwo się ścierał pędzelkiem od podkładu, dodatkowo warzył i rolował. Zwyczajnie nie sprawdził się jako baza pod mój mineralny makijaż. Mniej więcej w tym samym czasie (czyli po 3 miesiącach) stosowania zauważyłam, że wróciły moje problemy z cerą. 2 lata wcześniej brałam retinoidy i zdążyłam już zapomnieć, co to zaskórniki i gule pod skórą. Przeprowadziłam mini śledztwo w mojej pielęgnacji i okazało się, że problemy te zaczęły się nasilać w miarę stosowania BB kremu. Aktualnie minęły 4 miesiące od odstawienia i cera zaczyna wracać do normy, a mój krem BB czeka na lepsze czasy. Nie skreślam go, ale zdecydowanie musimy od siebie 'odpocząć' :P

PODSUMOWANIE 4,5/6

+ eleganckie, przyjemne dla oka opakowanie
+ idealnie stapia się ze skórą, wyrównuje koloryt
+ maskuje przebarwienia i rozszerzone pory
+ pięknie pachnie
+ wydajny
- cena
- trudności w ocenie ilości zużytego produktu

- kolor (nie każdemu może odpowiadać nietypowy bladoróżowy odcień)
- skład ( może ZAPYCHAĆ! :(( )
- dostępność

14 komentarzy:

  1. Ja mam ten orange vital ze skin79 i jestem z niego bardzo zadowolona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo no to super, tego akurat nie testowałam, chociaż mam próbki :) Kremy BB są rewelacyjne! Niestety zawsze znajdzie się wyjątek taki jak ja, któremu coś nie podpasuje. Mimo to nie skreślam mojego kremu BB i planuje dać mu jeszcze jedną szansę :)

      Usuń
  2. Super opis! Wlasnie tego szukalam :) przymierzam sie do zakupu kremu BB i myslalam wlasnie o tym. Jak sadzisz nadaje sie do cery naczynkowej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spotkałam się kiedykolwiek, żeby krem BB miał jakieś przeciwwskazania co do cery naczynkowej :) Wręcz przeciwnie myślę, że ładnie wyrówna koloryt, ukryje zaczerwienienia i widoczne naczynka. Sama mam liczne różowo/fioletowe przebarwienia po trądziku i świetnie dawał sobie z nimi radę. Także jak najbardziej polecam :) Może na początek zamów sobie próbki? I sprawdź na własnej skórze czy efekt Cię satysfakcjonuje :)) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hejka! Dziękuję bardzo :) Chętnie i ja wezmę udział, ale póki co nie spełniam kryterium 10 blogowiczów :((

    OdpowiedzUsuń
  4. nie musisz spełniać kryterium 10 blogowiczów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama go ma i sobie chwali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też go sobie bardzo chwaliłam, dopóki nie pojawiły się problemy z moją cerą, ale na pewno zrobię jeszcze jedno podejście:)

      Usuń
  6. A mialas moze hot pink ze skin 79?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tylko próbkę (2g), ale niestety kolor zupełnie nie z mojej bajki, dlatego trudno mi coś więcej na jego temat powiedzieć, ponieważ nie miałam okazji go lepiej potestować. Ale z tego, co wiem dziewczyny bardzo go sobie chwalą. Myślę, że warto zainwestować w próbkę i sprawdzić czy to jest to, 2g wbrew pozorom to nie jest tak mało i daje dobre wyobrażenie, co do pełnowymiarowego produktu :)) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Powiem Ci, że mam mojego Tż zaczęła stosować jakiś czas temu żel z ślimaka i jest nim zachwycona :) ale takiego kremu BB nie stosowała więc nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam teraz inny preparat z wyciągiem ze śluzu ślimaka Mizon Snail Recovery Gel-Cream (ma tylko 75% wyciągu ze ślimaka w porównaniu z takim Purebess Snail School Gel, gdzie jest aż 90% ślimaczkowych dobroci :DD)i powiem Ci, że jest rewelacyjny! Naprawdę ślimaczki super wpływają na kondycję skóry, koloryt, przebarwienia. Także doskonale rozumiem mamę Twojego Tżta :))

      Usuń
  8. W takim razie już biorę się do dzieła! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pretty nice post. I simply stumbled upon your blog and wanted to say that I've really enjoyed browsing your blog posts.
    After all I will be subscribing on your feed and I hope you
    write once more very soon!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis! Wasze komentarze sprawiają mi niezwykłą przyjemność i są dla mnie motywacją do dalszej pracy :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...