środa, 18 grudnia 2013

'Porowatość włosa' to mit?

Dzisiaj będzie duuuużo teorii o włosach. O podstawach, które każda włosomaniaczka powinna znać! Pielęgnacja włosów, aby była 'skuteczna' powinna być dopasowana/zoptymalizowana do ich indywidualnych potrzeb, przede wszystkim w oparciu o ich budowę. To właśnie 'natura' /struktura włosów decyduje o tym, czy dany kosmetyk sprawdzi się na Waszej czuprynie. Stąd też pozwoliłam sobie na ten krótki wykład. Choć długo się opierałam temu tematowi, ponieważ reprezentuje nieco inne podejście niż większość włosomaniaczek i troszkę obawiam się zlinczowania ;p W końcu zamierzam podważyć 'dogmaty' uznawane w tych kręgach za pewnego rodzaju consans ;p
Ogólny schemat budowy włosa (poniżej ↓), cechą która wyłania się na pierwszy plan jest wielowarstwowość struktury włosa. W przekroju poprzecznym możemy wyróżnić 3 główne warstwy (od zewnątrz): 

osłonkę zewnętrzną (outer/dermic coat) - utworzoną z bezpostaciowej keratyny, układającej się w formie łusek, przypominających dachówki/łuski węża; jest ona przezroczysta. Osłonka włosa - we włosach zdrowych - występuje na całej długości włosa, natomiast we włosach zniszczonych ulega degeneracji w różnym stopniu. W zależności od stopnia zniszczenia mogą to być miejscowe drobne ubytki otoczki, aż do całkowitego jej zaniku.

korę włosa (cortex) - która stanowi ciało włosa, jest zbudowana z ziaren barwnika (melaniny) oraz pęcherzyków powietrza i stanowi największą część włosa (występuje na całej jego długości). Ze względu na obecność barwnika to właśnia ta warstwa determinuje kolor włosów :)
rdzeń/trzoń włosa (medulla) - który znajduje się w centrum włosa. Zawiera glikogen i białka bogate w aminokwas cytrulinę. Wiele włosów nie posiada rdzenia tylko centralny kanał powietrzny, który jest odpowiedzialny za izolacyjny charakter włosów (np. wełna, futro). 

Każda rasa ludzka różni się wyglądem włosów, a także ich budową, np. przekrój poprzeczny włosa rasy białej jest kolisty natomiast rasy żółtej owalny [1,2, 3].
Przekrój poprzeczny włosa.
 
No dobrze, a jak się do tego ma pojęcie porowatości włosa tak popularnie stosowane przez włosomaniaczki?
I tu pojawia się mały problem... bo o ile porowatość skóry (np. twarzy) jest pojęciem stosowanym przez dermatologów i kosmetologów, to o tyle pojęcie porowatości włosa jest niechętnie stosowane, nawet przez trychologów. Wynika to przede wszystkim z tego, że termin ten odnosi się stricte do zewnętrznej warstwy włosa (jego osłonki), a nie do całości, przez co jest zbyt mało precyzyjny i zwyczajnie nieprzydatny w diagnostyce włosa, która przecież ma definiować STAN OGÓLNY włosa. Zdecydowanie lepszym jest określenie np. włos suchy/zniszczony, gdyż daje pogląd o całości. Można by tu dyskutować o tym, że przecież kiepski stan warstwy zewnętrznej, pozwala domniemywać o kiepskim stanie ogólnym. Co może, ale nie musi być prawdą, bo przecież warstwa zewnętrzna pełni funkcję ochronną i jest najbardziej narażona na działanie czynników szkodliwych. Także jak to mówią 'na dwoje babka wróżyła'.

Czy to znaczy, że takiego zjawiska jak 'porowatość włosa' w ogóle nie ma?
'Porowatość włosa' istnieje (w końcu nawet najbardziej zadbane i zdrowe włosy nie mają idealnie przylegających łusek, w konsekwencji czego tworzą pory), ale przed erą włosomaniaczek nikt dotychczas nie poświęcał temu tyle miejsca i nie przypisywał takiego znaczenia. Czy jest to błędne pojęcie? Właściwie, to nie. Bo pielęgnacja, którą sugeruje się włosom zdefiniowanym jako wysokoporowate jest taka sama, jak ta którą zaleca się włosom zniszczonym. Podobnie jest w pozostałych przypadkach włosy niskoporowate/normalnej porowatości = pielęgnacja włosów normalnych. A jeśli chodzi o dobór kosmetyków czy olei to nic innego jak metoda prób i błędów. Nie ma gotowego schematu, który by odpowiadał każdemu. Dlatego dla mnie to jest to samo (porowatość/rodzaj włosa), tylko inaczej nazwane, więc pojęcia te zamierzam stosować wymiennie.

Zatem, jak sprawdzić jakiego rodzaju/porowatości są nasze włosy?

1) Najbardziej ekonomicznym, choć nie najłatwiejszym sposobem jest samodzielna obserwacja własnych włosów - co lubią/czego nie, co się u Was sprawdza. Jak reagują na wszelkie zmiany w ich pielęgnacji (oczywiście też nie świrujemy codziennie z nową odżywką, bo tak nie zweryfikujecie czy jest dla Was odpowiednia). Ta metoda jest czasochłonna i wymaga cierpliwości, eksperymentowania oraz dużego samozaparcia. Szczególną uwagę należy zwrócić na higroskopijność Waszych włosów -  tzn. jak szybko schną, jak reagują na wilgotne powietrze - to jedyny 'pewniak', który może sugerować naturę Waszych włosów.
Ale uwierzcie mi, że nie różni to się niczym od wypróbowywania kolejnych olei z listy sugerowanych dla Waszego typu włosów. Nigdy nie będzie tak, że każdy olej z danej grupy będzie Wam odpowiadał w 100%. A na pewno część kosmetyków, które teoretycznie 'nie powinny Wam służyć' będzie się u Was sprawdzać.
2) Diagnostyka włosa pod okiem specjalisty. Najczęściej jest to trychoskopia, nieco rzadziej wykonuje się w tym celu trychogram. Są to specjalistyczne badania diagnostyczne o rożnym stopniu inwazyjności, które dają odpowiedź na temat stanu Waszych włosów oraz skóry głowy. Pod tym względem absolutną rewelacją (choć bardzo kosztowną i kiepsko dostępną) jest skaningowa trychoskopia włosa, która stanowi odpowiednik 'morfologii krwi'. 
3) Konsultacja z doświadczonym fryzjerem, do którego chodzicie regularnie i który 'zna' Wasze włosy - oczywiście jeśli takiego macie. Taka obiektywna opinia drugiej osoby, a w szczególności fachowca może być naprawdę cenna wskazówką.

Część z Was w mailach pytała mnie o osławione testy: dotyku, szklanki z wodą, z mąką, z olejem kokosowym. Celowo ich tu nie umieściłam, bo wszystkie za wyjątkiem testu z olejem kokosowym (który stanowi zwykłe testowanie oleju), zakrawają o czarną magię i wróżenie z fusów. Logika oraz znajomość fizjologii i biofizyki nie pozwala mi ich traktować poważnie. Jeśli ktoś ma wątpliwości zapraszam do komentowania, chętnie odpowiem dlaczego. Tej notki nie zamierzam jednak zaśmiecać tak oderwanymi od rzeczywistości informacjami.
I tak na przedstawionych wyżej zdjęciach wykonanych metodą SEM mamy włosy o porowatości (w nawiasie - rodzaj włosów): A - niskiej/minimalnej (normalne), B - normalnej (normalne), C - wysokiej (zniszczone).

Włosy niskoporowate/średnioporowate = normalne, zdrowe (różnią się jedynie rozchyleniem łusek włosowych, przy czym żaden z tych dwóch stanów nie jest patologią;p)- cechują się osłonką zewnętrzną zbudowaną z ciasno ułożonych, łusek, które leżą płasko i nachodzą na siebie (niczym dachówka). Słabo pochłaniają wodę, na ogół szybko schną. Tego typu włosy często są błyszczące i gładkie (nawet bez tony silikonów i odżywek na głowie). Dobrze się poddają zabiegom koloryzacyjnym.

Włosy wysokoporowate = suche, zniszczone, bardzo często są to włosy kręcone - charakteryzują się znacznym rozchyleniem łusek włosowych, które nie przylegają ściśle do siebie. Chłoną wodę, jak gąbka :/ i niestety bardzo długo schną. Często mają postać przysłowiowej szopy, są suche i matowe. Kiepsko się poddają zabiegom koloryzacyjnym, często nierówno 'łapią' farbę [4,5].

Poniżej prezentuję kilka analogii, jakie możemy znaleźć w naturze (być może komuś to ułatwi zrozumienie o co to wielkie halo ;p). Można powiedzieć, że włosy, a konkretnie ich różne rodzaje bardzo przypominają owocostany drzew iglastych. 

1. włosy nisko-/średnioporowate (normalne), 2. włosy wysokoporowate (suche, zniszczone)

lub coś jeszcze bliżej domu
Mam nadzieję, że zainteresowała Was ta notka i znaleźliście w niej dla siebie coś ciekawego :) Dla zainteresowanych poniżej zamieszczam skót literatury.

Literatura:
1. 'Fizjologia człowieka z elementami fizjologii stosowanej i klinicznej', 2009, W. Traczyk, wyd. lekarkie PZWL
2.  ABC włosa
3. Budowa włosa, BIOXET
4. 'Dermatologia kosmetyczna', 2011, M. Alam, H.B. Gladstone, R.C. Tung, wyd. Elevier 
5.  MP - Dermatologia, emPendium  

Znacie budowę swojego włosa? 
Stosujecie dopasowaną pod tym względem pielęgnację?

20 komentarzy:

  1. super pomysł z tymi szykami na wytłumaczenie o co chodzi z porowatością! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje są niestety wysokoporowate ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy sobie przybić piątkę ;p Moje też są wysokoporowate/suche,zniszczone i na dodatek kręcone. Istny koszmarek :(;p

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa notka! Pojęcie porowatości może nie jest w pełni poprawne, ale moim zdaniem w ładny sposób pokazuje stan włosów. Suche lub zdrowe to zbyt ogólnikowe pojęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, zgadzam się z Tobą, że porowatość na ogół poprawnie identyfikuje stan włosów. Wielu osobom taka droga na skróty przez pojęcie porowatości ułatwiła zrozumienie natury ich włosa i poniekąd zrewolucjonizowała ich podejście do ich pielęgnacji. Ale jednocześnie namnożyło się sporo błędnych przekonań, które w blogosferze urosły do miana 'dogmatów', a są zupełnie od czapy ;p Chciałam po prostu zasygnalizować, że nie można przyjmować tak bezkrytycznie wszystkiego, co się wyczyta na blogach. I czasem sięgnąć do sprawdzonych źródeł :)

      Usuń
  4. Ciekawie rozwinęłaś temat.

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, dużo informacji, świetny post :)
    http://labelsout-lifedesigners.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujący post. Będę tu bywać częściej ♡ :)
    Całuję! Michalina.
    www.soinspiring.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny post - obserwuje :)
    i u mnie teraz konkurs z super nagroda - Zapraszam!
    mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2013/12/10000-rozdaniekonkurs-nr2.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa sprawa :) wynika z tego tyle, że moje włosy są nisko- lub średnioporowate, co mnie bardzo cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje to pewnie ta choinka z ostatniego zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjnie napisane, czytałam z ogromnym zainteresowaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahah bezbłędne porównania :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa sprawa z tą porowatością.. czytałam kilka blogów, m. in. anwen, ale zupełnie nie mogłam się w tym odnaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Hehe dziękuję ślicznie :*, ale nie przesadzałabym z tą skarbnicą :p

      Usuń
  14. też uważam, że nie można operować określeniem nisko czy wysokoporowate, ja określam swoje jako średnioporowate z tendencją do wysokoporowatych, do tego są falowane, zniszczone dość mocno, lekko nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis! Wasze komentarze sprawiają mi niezwykłą przyjemność i są dla mnie motywacją do dalszej pracy :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...