Ten kosmetyk kupiłam pod wpływem chwili. Akurat była promocja -40% w Rossmannie, no i bach! Balsam jakimś niewyjaśnionym mi bliżej sposobem :p trafił do koszyka. Potem dłuuugo leżał w szufladzie i czekał na swoją kolej. A że zima sprzyja zużyciom wszelkich mazideł do ust, to radośnie wyciągnęłam go na światło dzienne. Jeśli chcecie wiedzieć jak się u mnie sprawuje ten kokosowy cudaczek to zapraszam do dalszej części notki! :)
Opakowanie: Całość jest zamknięta w niewielkim tekturowym opakowaniu. Balsam jest zapakowany jest w klasyczną tubkę o pojemności 10 ml. Tubka ta jest wykonana jest z miękkiego plastiku oraz zwieńczona skośnie ściętą końcówką, w związku z czym nie ma problemu z użytkowaniem tego balsamu. Cała forma balsamu jest bardzo praktyczna.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Cera Microcristallina,
Paraffin, Glycerin, Canola Oil, Lanolin, Caprylic/Capric Triglyceride,
Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Sorbitan
Sesquioleate, Hydrogenated Coco-Glycerides, Tocopheryl Acetate, Retinyl
Palmitate, Hydrogenated Castor Oil, Sodium Chloride, Methylparaben,
Ethylparaben, Aroma (Flavor), Benzyl Alcohol, Citric Acid.
- ciekła parafina - tworzy na skórze trwały, hydrofobowy film, który delikatnie natłuszcza i chroni, zatrzymując wodę wewnątrz (warstwa okluzyjna chroniąca przed czynnikami zew.), poza tym poprawia konsystencję pomadki
- wosk mikrokrystaliczny - mieszanina wosków, używana głównie jako stabilizator emulsji
- parafina - obecność parafiny w składzie produktu, który z założenia ma nawilżać nie powinna nikogo dziwić, choć trądzikowcy powinni szczególnie obserwować swoją skórę (okolice ust), ja póki co nie zauważyłam, żadnych niepokojących zmian
- gliceryna - działa silnie nawilżająco, co wiążę się z jej dużymi właściwościami higroskopijnymi. Ponadto ma doskonałe właściwości łagodzące, wygładza i poprawia elastyczność, reguluje procesy prawidłowej odnowy naskórka. Działanie gliceryny jest długotrwałe, gdyż penetruje ona do głębszych partii warstwy rogowej naskórka i pozostaje tam, regulując wilgotność przez około dobę :)
- olej Canola - bogaty w fitosterole i tokoferole, odżywia i zmiękcza naskórek, posiada naturalny system autooksydacji, neutralizuje wolne rodniki, chroni przed szkodliwym wpływem UV oraz skutecznie łagodzi podrażnienia
- lanolina - ma bardzo dobre własności pielęgnacyjne, ze względu na to, iż ma podobny skład do warstwy lipidowej ludzkiej skóry;Natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę, doskonale wchłania się w skórę, hamuje utratę wody oraz zmniejsza szorstkość naskórka
- substancja konsystencjotwórcza
- silikon - emulgator, kondycjoner skóry
- cyklopentaksiloksan - silikon lotny (chroni przed odparowaniem wody z powierzchni skóry), niegroźny jeśli chodzi o tworzenie zaskórników
- emulgator
- hydrolizowane lipidy z orzecha kokosowego - podobne do substancji zawartych w skórze, zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka. Źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego odżywienia i nawilżenia skóry
- octan tokoferylu - antyoksydant (hamuje proces starzenia związany z działaniem czynników zew., np. prom. UV), wzmacnia barierę naskórkową oraz zapobiega nadmiernej utracie wody
- antyoksydanty (hamują proces starzenia związany z działaniem czynników zew., np. prom. UV), wzmacniają barierę naskórkową oraz zapobiegają nadmiernej utracie wody
- uwodorniony olej rycynowy - naturalny emolient, substancja kondycjonująca i konsystencjotwórcz; nawilża i odżywia
- regulatory, konserwanty
- Metyloparaben, Etyloparaben (PARABENY) - konserwant- ma za zadanie zapobiegać nadkażeniu bakteryjnemu; niestety coraz więcej badań dowodzi szkodliwości tych parabenów (w tym przypisuje się im udział w etiologii raka piersi) - jest to grupa składników na ogół przeze mnie unikana (niestety niska sprawiła, że wrzuciłam tę pomadkę bez zastanowienia do koszyka :///)
- składniki kompozycji zapachowej
- kwas cytrynowy - regulator pH, konserwant
Niestety skład nie zachwyca naturnalnością... Ogólną konstrukcją przypomina mi skład pomadki Oeparol, choć w porównaniu z tym Ziajowym mazidłem to Oeparol (który opisywałam tutaj - klik!) wypada zdecydowanie lepiej i nie trzeba tu być ekspertem, aby to zauważyć :)
Konsystencja: Balsam ma kremową konsystencję. Efekt wizualny nie jest za ciekawy, szczególnie jeśli zaaplikuje się go nieumiejętnie. Wówczas wygląda zupełnie, jak rozsmarowany na ustach krem Nivea albo Alantan Plus - taka nieestetyczna biała maziaja.
Zapach: Pachnie obłędnie! Czuć takim prawdziwym, zupełnie nie-chemicznym kokosem! Zupełnie, jak Ziajowy, kokosowy krem do rąk. Zapach jest tak intensywny, że moje koleżanki z pracy siedzące kilka metrów dalej podnoszą głowy znad komputerów, żeby sprawdzić, co tak pachnie :D
Działanie: Serce mi krwawi, że muszę to napisać, ale nie bardzo mam wyjście... Ten balsam to chyba moje rozczarowanie tego roku... Bo choć zapowiadał się świetnie, to nie robi absolutnie nic! No, może poza tym, że ładnie pachnie. Za to na pozostałych liniach ponosi sromotną klęskę... NIE nawilża, NIE zmiękcza, NIE wygładza - po prostu jedno, wielkie NIC. Szybko się wyciera, bo wchłanianiem to bym tego nie nazwała. Spierzchnięte i wysuszone usta pozostawia w takim samym stanie, jak przed użyciem. Na dodatek zostawia ten wkurzający, nieestetyczny, biały ślad na ustach... Nie wiem czego się spodziewałam... bo Ziajowy kokosowy krem do rąk, który kupiłam razem z nim również okazał się bubelkiem, jakich mało (mam dziwne wrażenie, że to ten sam produkt tylko w innych opakowaniach xD) Nie wiem czy może ja jestem zbyt wymagająca czy jak? W każdym razie Ziajowe produkty drogeryjne (w odróżnieniu od aptecznych, np. Ziaja Med) w moim odczuciu, głównie kuszą zapachem i na zapachu się niestety kończy. I tak niestety było w tym przypadku.
Dostępność: apteki, Rossmann, Super-Pharm, Hebe
Cena: ok. 8zł/10ml
- ciekła parafina - tworzy na skórze trwały, hydrofobowy film, który delikatnie natłuszcza i chroni, zatrzymując wodę wewnątrz (warstwa okluzyjna chroniąca przed czynnikami zew.), poza tym poprawia konsystencję pomadki
- wosk mikrokrystaliczny - mieszanina wosków, używana głównie jako stabilizator emulsji
- parafina - obecność parafiny w składzie produktu, który z założenia ma nawilżać nie powinna nikogo dziwić, choć trądzikowcy powinni szczególnie obserwować swoją skórę (okolice ust), ja póki co nie zauważyłam, żadnych niepokojących zmian
- gliceryna - działa silnie nawilżająco, co wiążę się z jej dużymi właściwościami higroskopijnymi. Ponadto ma doskonałe właściwości łagodzące, wygładza i poprawia elastyczność, reguluje procesy prawidłowej odnowy naskórka. Działanie gliceryny jest długotrwałe, gdyż penetruje ona do głębszych partii warstwy rogowej naskórka i pozostaje tam, regulując wilgotność przez około dobę :)
- olej Canola - bogaty w fitosterole i tokoferole, odżywia i zmiękcza naskórek, posiada naturalny system autooksydacji, neutralizuje wolne rodniki, chroni przed szkodliwym wpływem UV oraz skutecznie łagodzi podrażnienia
- lanolina - ma bardzo dobre własności pielęgnacyjne, ze względu na to, iż ma podobny skład do warstwy lipidowej ludzkiej skóry;Natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę, doskonale wchłania się w skórę, hamuje utratę wody oraz zmniejsza szorstkość naskórka
- substancja konsystencjotwórcza
- silikon - emulgator, kondycjoner skóry
- cyklopentaksiloksan - silikon lotny (chroni przed odparowaniem wody z powierzchni skóry), niegroźny jeśli chodzi o tworzenie zaskórników
- emulgator
- hydrolizowane lipidy z orzecha kokosowego - podobne do substancji zawartych w skórze, zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka. Źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego odżywienia i nawilżenia skóry
- octan tokoferylu - antyoksydant (hamuje proces starzenia związany z działaniem czynników zew., np. prom. UV), wzmacnia barierę naskórkową oraz zapobiega nadmiernej utracie wody
- antyoksydanty (hamują proces starzenia związany z działaniem czynników zew., np. prom. UV), wzmacniają barierę naskórkową oraz zapobiegają nadmiernej utracie wody
- uwodorniony olej rycynowy - naturalny emolient, substancja kondycjonująca i konsystencjotwórcz; nawilża i odżywia
- regulatory, konserwanty
- Metyloparaben, Etyloparaben (PARABENY) - konserwant- ma za zadanie zapobiegać nadkażeniu bakteryjnemu; niestety coraz więcej badań dowodzi szkodliwości tych parabenów (w tym przypisuje się im udział w etiologii raka piersi) - jest to grupa składników na ogół przeze mnie unikana (niestety niska sprawiła, że wrzuciłam tę pomadkę bez zastanowienia do koszyka :///)
- składniki kompozycji zapachowej
- kwas cytrynowy - regulator pH, konserwant
Niestety skład nie zachwyca naturnalnością... Ogólną konstrukcją przypomina mi skład pomadki Oeparol, choć w porównaniu z tym Ziajowym mazidłem to Oeparol (który opisywałam tutaj - klik!) wypada zdecydowanie lepiej i nie trzeba tu być ekspertem, aby to zauważyć :)
Konsystencja: Balsam ma kremową konsystencję. Efekt wizualny nie jest za ciekawy, szczególnie jeśli zaaplikuje się go nieumiejętnie. Wówczas wygląda zupełnie, jak rozsmarowany na ustach krem Nivea albo Alantan Plus - taka nieestetyczna biała maziaja.
Zapach: Pachnie obłędnie! Czuć takim prawdziwym, zupełnie nie-chemicznym kokosem! Zupełnie, jak Ziajowy, kokosowy krem do rąk. Zapach jest tak intensywny, że moje koleżanki z pracy siedzące kilka metrów dalej podnoszą głowy znad komputerów, żeby sprawdzić, co tak pachnie :D
Działanie: Serce mi krwawi, że muszę to napisać, ale nie bardzo mam wyjście... Ten balsam to chyba moje rozczarowanie tego roku... Bo choć zapowiadał się świetnie, to nie robi absolutnie nic! No, może poza tym, że ładnie pachnie. Za to na pozostałych liniach ponosi sromotną klęskę... NIE nawilża, NIE zmiękcza, NIE wygładza - po prostu jedno, wielkie NIC. Szybko się wyciera, bo wchłanianiem to bym tego nie nazwała. Spierzchnięte i wysuszone usta pozostawia w takim samym stanie, jak przed użyciem. Na dodatek zostawia ten wkurzający, nieestetyczny, biały ślad na ustach... Nie wiem czego się spodziewałam... bo Ziajowy kokosowy krem do rąk, który kupiłam razem z nim również okazał się bubelkiem, jakich mało (mam dziwne wrażenie, że to ten sam produkt tylko w innych opakowaniach xD) Nie wiem czy może ja jestem zbyt wymagająca czy jak? W każdym razie Ziajowe produkty drogeryjne (w odróżnieniu od aptecznych, np. Ziaja Med) w moim odczuciu, głównie kuszą zapachem i na zapachu się niestety kończy. I tak niestety było w tym przypadku.
Dostępność: apteki, Rossmann, Super-Pharm, Hebe
Cena: ok. 8zł/10ml
Kokosowemu balsamowi od Ziaji mówię stanowcze nie. Niestety, ale ten produkt ciężko nawet nazwać balsamem, skoro nie spełnia swoich fundamentalnych zadań. Także ze smutkiem zawiadamiam, że trafia on do Kosmetycznych Koszmarków.
A mogło być tak pięknie... :(
A Wy znacie ten balsam?
Zapraszam do dyskusji! :)
Heh, jakoś nigdy nie przepadałam za Ziają i utwierdzam się w przekonaniu, że ich kosmetyki są nieco przereklamowane ;P
OdpowiedzUsuńNiestety, ale większość ich drogeryjnej oferty moim zdaniem nie jest warta uwagi. W odróżnieniu od Serii Ziaja Med. Niestety ten balsam do ust, tylko mnie w tym utwierdził :(
UsuńMiałam go u również nie byłam zadowolona - straszny jest ten kosmetyk :/
OdpowiedzUsuńTo prawda. Prawdziwy koszmarek z tej pomadki :/
Usuńja miałam czekoladowy i oliwkowy początkowo spisywały się w porządku, ale później zapach mnie zaczął męczyć i chciałam jak najszybciej zużyć..
OdpowiedzUsuńMnie zapach nie przeszkadza (wręcz przeciwnie!), ale ta konsystencja... i zupełny brak działania :|
Usuńmiałam, nie przepadałam za nim więc oddałam bratu :-D
OdpowiedzUsuńJa zużywam sama, choć w wielkich bólach...
UsuńLubie ziaje nawet, ale ich produkty do ust jakoś nigdy mnie nie kusily.
OdpowiedzUsuńMnie niestety skusiły ;p
UsuńSzkoda, że z niego taki nieudolny nawilżacz ust, zapach musi być świetny! Opakowanie niestety też nie w moim guście, wolę zwykłe sztyfty lub słoiczki.
OdpowiedzUsuńJa z kolei bardzo lubię taką formę aplikatora balsamu do ust, ale nawet to nie jest w stanie uratować mojego zdania na temat tego koszmarku, jaki zafundowała mi Ziaja.
UsuńI ja nie mam zbyt dobrego zdania o Ziaji
OdpowiedzUsuńNo mi Ziaja właśnie podpadła :/
UsuńCała kokosowa seria Ziaji jest jakaś... nie bardzo. Kokosowy krem do rąk to dramat, prawie sama woda... Po wyjściu na zewnątrz dłonie dosłownie zamarzają :/
OdpowiedzUsuńMam identyczne zdanie na jej temat! :)
UsuńNigdy nie miałam tego produktu i na pewno nigdy się nie skuszę. Ogólnie nie przepadam za takimi opakowaniami.
OdpowiedzUsuńZapach kokosa w ich kremie jest nieziemski, ale działanie raczej liche, więc nawet nie sięgałam po ten balsam do ust.
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie zrobiłaś! :D
UsuńSzkoda, ze się nie sprawdził :/ Ale dla samego zapachu chętnie bym go kupiła :D
OdpowiedzUsuńOjj uwierz mi, nie warto :( Uczucie lepiącego się kremu na ustach jest co namniej nieprzyjemne...
UsuńMyślałam, że będzie lepszy :(
OdpowiedzUsuńkurcze, szkoda, po zapachu człek, by myślał, że to bóg wie co:(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
:)
Niby to niemądre, żeby kosmetyk oceniać po zapachu, ale czasem ciężko nie ulec pięknej woni niektórych kosmetyków. A potem 'masz babo placek'... heh ;p
Usuńmialam ale nie sprawdzila sie :P
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że to nie tylko moje wrażenie :)
Usuńszkoda, że taki piekny zapach a działania brak :( Zapowiadało się świetnie, ale zapach to nie wszystko :(
OdpowiedzUsuńDokładnie! :(
UsuńNie miałam i raczej nie zamierzam mieć, bo kosmetyków kokosowych unikam jak ognia :P
OdpowiedzUsuńNo to wcale Ci się już nie dziwię, czemu ich tak unikasz ;p
UsuńCudowny balsam :))) Znalazlam twojego bloga przez przypadek i zostane tu na dluzej :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbeautcosmetique.blogspot.com
Dzięki! Bardzo mnie to cieszy! Pozdrawiam! :)
Usuńmiałam kiedyś ten balsam jednak nie przypadł mi on do gustu ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, mam co do niego podobne odczucia... Absolutnie nie nawilża, a na tym najbardziej mi zależało. Za to zapach - obłędny!!! :))
OdpowiedzUsuń